Strażnicy Chwały

Kane

Hej! Nazywam się Kane. Dotarłem do tego świata z innovy, wraz z grupką znajomych dzięki projektowi transfer postaci, oferowanemu przez Allseron. Po jakimś czasie z różnych powodów znajomi przestali grać, wraz z nimi zrobiłem przerwę. Niedawno wróciłem, spróbowałem zaczepić się w Chimaru, szukając jakiejś aktywnej grupy. Niestety czuję, że nie odnajduję się wśród nich. Nie ma z kim pogadać, czuję dystans chociaż staram się włączyć w organizacje, walki o zamki, terytoria dając z siebie wszystko. Nie chcę również być nieuprzejmy i co chwilę zwracać uwagę na ktury, wes, bes, zaras, itd...

Co mogę zaoferować? Mój dwuręczny miecz, lekka zbroję, skrzydło, wszędzie tam, gdzie się przydam.
Czy problemem będzie, że na co dzień nie używam forum?

Skierowała mnie tu Pani Rinleith.

Rinleith

Witamy.

Zgadza się, z mojego polecenia
Uprzedzę zapewne pytanie o zdjęcie ekranu logowania. Przechodzisz z Chimarków więc to tym bardziej dla nas uzasadnione. Do zobaczenia na szlaku!

Alkazarus

Jednoskrzydły jeszcze czy już możesz rozwijać od czasu do czasu oba? Masz jeszcze jakieś inne postaci w tym świecie? A tak wogóle to mój brat się Alkazarius ucieszy się. Uważaj bo u nas jest specjalistka od oskubywania i ukręcania łbów kurczakom na 40 kręgu. Życzę samych udanych łowów. A czy sie przyjmiesz zobaczymy.

Areveth

buahahaha się zobaczy Wink

może się odnajdziesz tu, a może nie... w każdym razie cieszę się, że pisownie polską masz opanowaną Wink

do zobaczenia

Kane

Dni mijały, do Kane powoli zaczęła dochodzić prawda, która tak usilnie wypierał ze swych myśli.

Dni mijały, mimo, że zjawiał się co dzień, wtykał przezornie przed wyjściem na polowania pióro we framugę drzwi wejściowych do siedziby gildii - znajdywał je na ziemi, lecz po zewnętrznej stronie, zdeptane, gonione przez wiatr na bruku aden. To tylko ktoś kolejny, milczący, bez słowa znikał z szeregów bractwa.

Dni mijały, Kane powoli tracił rachubę czasu, dzień, dwa, trzy, tydzień? Faktem pozostawało tylko jedno - gildia kruszyła się, jak skałę kruszy fala...

Dni mijały, gildie zaczął nawet nachodzić zarządca Aden w sprawie czynszu. Cóż mógł zrobić? Zapłacił ile mógł, zapewniając że liderka się zjawi. Że jej zależy, że sprawę ureguluje. Spotkał się tylko z szyderczym spojrzeniem i pół-słowem rzuconą kpiną - ,,nie wiesz co na mieście mówią? Przyszły rozwaliły i zniknęły, naiwnie czekasz. Jeśli jest jak mówisz, jeśli jest jak uważasz, to gdzie niby one? Hah.'' - Kane przegonił hultaja. Wciąż wierzył. Uzbierał trochę więcej złota i znów dorzucił na opłaty. Czekał.

Dni mijały, do niedawna towarzysze rozwijającej się błyskawicznie gildii, dziś skupieni w większości na sprawach nowego bractwa, założonego po opuszczeniu Strażników. Kane, choć witał się, starał się im pomóc, czuł się obco, jakby to barwy był ważniejsze, a nie osoba... Nie miał im tego za złe, jedynie, nie rozumiał.

Dni mijały, został praktycznie sam w czterech ścianach. Zostawiał listy, lecz bez odpowiedzi. Najmował posłańców, ale powracali mówiąc, że nie zdołali odnaleźć adresatek. Pytał u zarządcy Aden, ten jednak stwierdził, że też ich nie widział, a to, że wydał rozporządzenie zmiany właściciela domu gildii, to tylko formalność - złożono wniosek wcześniej, on go tylko rozpatrzył.

Dni mijały, Kane postanowił zabezpieczyć majątek gildii, ostatni raz udał się do głównego księgowego Aden, upewnił się, że opłaty uregulował wystarczająco wprzód, wrócił do siedziby, zostawił pergamin gdzie go szukać, jeśli ktoś wróci i będzie chciał odbudować wspólnie gildię... Ostatnią noc postanowił jeszcze przeczekać, wciąż przybity tym, że zabrakło towarzyszom woli walki o gildię, chęci porozumienia, przyznania się obustronnie do błędów, poszukania rozwiązania...

Noc minęła, nastał poranek, pierwszy dzień nowych dni...

Alkazarus

A swoja drogą komu zależało na rozbiciu GG? Oświadczam, iż nie mam nic z tym wspólnego, tak jak mnie z pełnym zaufaniem przyjęliście, tak jak zawiodłem zaufanie LIDERÓW odszedłem.

P.S.
Oddźwierny twierdzi, że Rasha wraca czasami.